Kto ma dane, ten ma władzę
Nikt nie ma chyba wątpliwości, że dzisiejszym internetem rządzą giganci pokroju Mety, Apple, Google czy Amazona. To właśnie oni dysponują najcenniejszą w sieci walutą – danymi użytkowników. Rola samego użytkownika została niejako sprowadzona do maszynki do budowania zaangażowania. Mamy oglądać reklamy, odbierać jak najwięcej jak najprostszych treści, reagować na nie i komentować, tym samym wpływając pozytywnie na statystyki jednej czy drugiej korporacji. Jednocześnie firmy zbierają ogromne ilości danych o użytkownikach. A te stanowią łakomy kąsek dla konkurencji czy hakerów. Handel danymi, hakerskie ataki i wycieki są na porządku dziennym. Web 3.0 ma zakończyć wpływ człowieka na kształt internetu, zabezpieczając też samych użytkowników.
Na czym polega Web 3.0?
Wbrew pozorom koncepcja Web 3.0 nie jest niczym nowym. Już pod koniec XX wieku Tim Berners-Lee, współtwórca sieci WWW, mówił o “sieci semantycznej”, pozbawionej nadzoru ze strony człowieka i zarządzanej przez komputery. Oczywiście na przestrzeni lat koncepcja ta ewoluowała, jednak podwaliny Web 3.0 są bardzo zbliżone do założeń Bernersa-Lee. I choć na chwilę obecną Web 3.0 wciąż nie jest jednoznacznie określona, to technologie, na których ma się opierać, są stale rozwijane.
IoT, blockchain i AI – trzy filary Web 3.0
O tym, że sieć już dąży do decentralizacji, świadczyć może intensywny rozwój internetu rzeczy (IoT). Urządzenia komunikują się między sobą i wymieniają danymi w coraz większym stopniu. Nie mówimy tu tylko o gadżetach pokroju smartfonów, smartwatchy, inteligentnych lodówek i telewizorów. Internet rzeczy to wizja obejmująca również całe miasta, w których sztuczna inteligencja ma swój udział w zarządzaniu transportem czy przemysłem. Według Web 3.0 potrzebny będzie jednak element dbający o bezpieczeństwo informacji. Idealnym rozwiązaniem zdaje się blockchain. Łańcuch będący ogromną bazą danych, do której każdy ma dostęp, ale nikt nie może zmienić raz zapisanych informacji. Pełna przejrzystość i brak możliwości wyeliminowanie błędów ludzkich mają zapewnić, że sieć będzie bezpieczna, a jednocześnie dużo łatwiej skalowalna. Oczywiście ktoś – lub w tym wypadku coś – musi całym tym systemem zarządzać: rozdzielać zadania, zarządzać lokalizacją danych, rozpoznawać i reagować na problemy. A skoro nie chcemy udziału człowieka, rola ta musiałaby przypaść sztucznej inteligencji (AI).
Przeszkody stojące na drodze do Web 3.0
Oczywiście koncepcja Web 3.0 nie wszystkim się podoba. Jak łatwo się domyślić, jej zwolennikami nie są ci, którzy dzisiaj rządzą internetem. Na przeszkodzie stoją też kwestie prawne, techniczne czy finansowe. Wyzwaniem z prawnego punktu widzenia może być na przykład blokada nielegalnych treści czy karanie podmiotów prowadzących w internecie nielegalne działania. Technicznie przeszkodą jest na dzień dzisiejszy komunikacja pomiędzy poszczególnymi urządzeniami, a konkretnie brak jednego, wspólnego dla wszystkich standardu komunikacji. Również stworzenie odpowiedniej sztucznej inteligencji jest na dzień dzisiejszy pieśnią przyszłości. Ostatnią – być może nawet najtrudniejszą – kwestią będzie przekonanie do nowej koncepcji firm, które dzisiaj czerpią zyski z internetu. Niezależnie jednak od tych trudności pewne jest, że koncepcja Web 2.0 wyczerpuje się, a Web 3.0 prędzej czy później stanie się faktem.
Szukasz rzetelnego Partnera, który jest na bieżąco z najnowszymi technologiami i pomoże Twojej firmie rozwinąć się w cyfrowym świecie? W Da Vinci Studio budujemy rozwiązania dopasowane do potrzeb klientów. Udzielamy wsparcia na każdym etapie procesu, pomagamy wdrażać rozwiązania i chętnie odpowiadamy na wszelkie pytania. Jesteśmy firmą programistyczną z doświadczeniem i z indywidualnym podejściem do każdego realizowanego produktu. Skontaktuj się z nami za pośrednictwem formularza kontaktowego lub zadzwoń.